Nie opisałem szczegółów, gdyż rozpisywanie się nie jest już mile widziane w internecie i nie chciałem oberwać diagnozami psychologów. Również chciałem uzyskać jak najwięcej ogólnych informacji, a gdybym opisał swoją sytuację, to każdy napisałby "człowieku, że też jeszcze się zastanawiasz".
-
Akurat praca fizyczna jest spoko, jeśli stosownie płacą. Jeszcze jestem młody, więc uwielbiam ruch i ciężary. Warunki w mojej poprzedniej robocie były naprawdę kiepskie i choć nie musiałem codziennie dźwigać, a jedynie co drugi dzień, to zarobki były za małe, by się w to bawić na dłuższą metę i z opowieści znajomych wynika, że na budowie płacono im więcej.
Poranne wstawanie akurat lubię. Pobudka po piątej i jazda na rowerze/samochodem na czczo tylko po to, by zdążyć z kluczami do zakładu, żeby nikt nie czekał. Gdybym tak mógł w IT — wstać rano i jechać do swojego biura jak cywilizowany człowiek. Pewnie byłbym szczęśliwszy. Tak mi się wydaje.
Do tego wisienka na torcie. Dwie zmiany, czyli kiedy inni obchodzą jakieś święto, np. szykują się na sylwestra, ja siedzę w robocie.
Jednocześnie całe życie siedzę przy kompie i coś programuję, płacę za domeny, software i serwer, które nie są w pełni wykorzystywane. Powinienem chyba zająć się IT, choćby po to, by nie robić tego po pracy. Jeszcze pracując w zakładzie dorabiałem zajmując się zleceniami IT, dlatego decyzja była przemyślana.
---
Co do obecnej sytuacji. Cóż. Rodzice. Siostra z chłopakiem, raz nie dają pracować, raz nie dają zasnąć. Wiadomo, młodość, szkoda moich nerwów. Druga siostra z mężem i dwójką małych dzieciaków. Dają zasnąć, ale z pracą ciężko. Pracę przeniosłem do swojego pokoju — tu trzeba dziękować rodzicom, że w ogóle taki mam — ale wcześniej rzeczywiście miałem swoje miejsce w jednym z pomieszczeń i w ciągu dnia pracowałem swobodnie w ciszy. Teraz hałas jest prawie ciągły, a ja trzymam klawiaturę na kolanach, od opierania ręki z myszką na biurku boli mnie ręka, co wkurza, zwłaszcza kiedy ćwiczę ze sztangą.
Wstać się nie chce, człowiek budzi się o 6:00, tak jak chciał, ale albo zaraz zaśnie z automatu, albo sobie przypomni, że za godzinę wstanie dzieciarnia. Więc może jednak lepiej przespać ten moment i wstać dopiero o 8, kiedy całe zamieszanie przeminie i nastanie spokój.
Oczywiście umysł z jakiegoś powodu nie wpadnie na to, że przecież miałem się obudzić o 6 po to, by troszkę podgonić sprawy, a te sprawy mam zapisane w notesie z datą 20.01.2017. Tak było na początku, przez pierwszy kwartał, kiedy rzeczywiście mogłem wstać o 6:00 i popracować w ciszy, aż do 10:00, później krótki sen i znowu kilka godzin.
Początkowym planem i tak było wynajęcie biura, jak najszybciej po otwarciu działalności. Miałem budżet na pół roku ryzykownych inwestycji. Marketing i reklamy wliczone. Głupi ja posłuchałem jednak innych i wmówiłem sobie, że to zbędny wydatek, przecież mam miejsce w domu, wszyscy pracują, więc w ciągu dnia jest cisza. No ale to się diametralnie zmieniło. I skoro wiedziałem, że się zmieni, to powinienem zareagować. Znów posłuchałem innych. Że niby jakoś to będzie. Że to mi się tak tylko wydaje, że pracować w takich warunkach się nie da, że zawsze jest ktoś, kto by to wszystko wytrzymał i powinienem iść w jego ślady.
Bo się da. Jestem w stanie się zamknąć w tym pokoju, włączyć muzykę i klepać. Wejść w ten szał — nie wiem, czy wy też to macie. Czas, kiedy zachowuję się jak małpa w dżungli. W poważaniu mam wszystko, a każdy przycisk na klawiaturze traktuję jak pady kontrolera Axiom Air 32 Mini, że to niby działa, coś tam słychać, ale, żeby rzeczywiście zabrzmiało jak powinno trzeba trochę siłą.
Ostatnio zauważyłem, że obecnie dzieje się to tylko wtedy kiedy nie zabieram się za zlecenia, w których mam opóźnienie. To już kwestia psychiki, bariery. Czasami pojawia się myśl, że może kodowanie stron nie jest dla mnie, przecież to programowanie sprawia mi frajdę. Rozwiązywanie problemów, planowanie mniej i bardziej złożonych funkcji. To pewnie złudne odczucia spowodowane właśnie problemami z pracą, terminami.
Teraz to wygląda tak, że chaotycznie szukam jakichkolwiek sposobów na zoptymalizowanie swojej pracy, żeby podgonić wszystkie terminy i jak najszybciej zacząć znów zarabiać.
W tej chwili pilnuje mnie TopTracker mający wykazać, ile czasu w rzeczywistości poświęcam na pracę i pomóc w zajęciu się tym co ważne,
- Wunderlist, w którym klienci sami oznaczają poprawki do zrobienia,
- mój notes, żebym rano wiedział co miałem ze sobą zrobić.
Na koniec oczywiście zaznaczę, że nadal mam te same marzenia i wiem, że wyjdę na prostą. Z tego dołka obecnie jednak trudno mi się wydostać, dlatego ten temat. Otrzymałem sporo info, dzięki wam pojawiło się kilka pomysłów na organizację i chyba zajmę się tym już teraz, żeby nie czekało.